donderdag 18 december 2008

18.12.2008

W niedzielę w dniu 21 grudnia 2008 r.o godz.8.30,
w 38 rocznicę urodzin naszego Przyjaciela,
zostanie odprawiona Msza św.za Duszę ŚP Sebastiana Malinowskiego
w kościele p.w. Matki Boskiej Królowej Męczenników przy ul. Bołtucia 5 w Bydgoszczy-Fordonie.
Prosimy o przekazanie tej informacji wszystkim komu był bliski Sebastian.
Łączę wyrazy szacunku.
Andrzej Bogucki.

donderdag 24 april 2008

donderdag 10 april 2008

Znalezione...

...tutaj.


2 IV środa
17.00, piwniczka - Spotkanie Towarzystwa Heraldyczno – Genealogicznego: „Sebastian Malinowski wśród bydgoskich genealogów i heraldyków – wspomnienie”.


„Sebastian Malinowski był ogromnie serdecznym człowiekiem. Tę serdeczność, poczucie humoru zauważyłem od razu, kiedy zetknąłem się z nim jako uczeń III Liceum Ogólnokształcącego. „Trójka" była pierwszą i jedyną szkołą, w której uczył historii, potem jeszcze "wiedzy o społeczeństwie". Uczył świetnie, niekonwencjonalnie. Wolał raczej rozmowy, dyskusje niż jednostronne wykłady. Wielu licealistów nie było w ogóle gotowych na takie akademickie podejście. Sebastian „ciągnął nas w górę", upodmiotawiał. Wtedy nie działał jeszcze tak szeroko z uczniami na zewnątrz szkoły - był „świeżym" nauczycielem. Jeśli dziś zestawiam sobie ten czas z kalendarzem, wychodzi na to, że pomagał wówczas tworzyć Muzeum Uchodźctwa i Dyplomacji Polskiej. Takie były jego społecznikowskiej działalności początki.

Każdego roku prac przybywało. Kiedy spotkałem go po studiach mógł mi już wymienić całą litanię prac. O tym spotkaniu „po latach" jeszcze wspomnę.

Na razie pozostaję uczniem - Seba nauczycielem. Pożyczył mi kilka książek, ja mu też. Pierwszym artefaktem była lekko trącająca o nacjonalizm broszura Gustawa Morcinka „Maszerować". Akurat roztrząsaliśmy historyczne cienie polskiej interwencji na Zaolziu. Seba oddawał mi książkę z pytaniem – „Gajos, skąd takie lektury łowisz?". Jeszcze chętniej odwiedzałem więc antykwariaty i targi staroci.

Ostatnia nasza rozmowa „licealna" dotyczyła mojej pracy maturalnej. Seba zatrzymał mnie na korytarzu i konspiracyjnie szepnął: „A to zabili nam Ferdynanda!". Zamarłem. Przecież to pierwsze zdanie mojej matury, które zapożyczyłem rzecz jasna od arcykpiarza Jaroslava Haśka! Czyżby coś poszło nie tak? Przeciwnie! Sebastian akurat dzień wcześniej sprawdzał moją pracę i wprawiła go w dobry humor. Później wiele razy tamten cytat przypominaliśmy.

Kiedy po pięciu studenckich latach wróciłem do Bydgoszczy, objąwszy redakcję diecezjalnego tygodnika, przyjąłem zaproszenie społecznego komitetu optującego za rekonstrukcję starorynkowej pierzei. Idę. Nagle minął mnie rower z ex-profesorem „na pokładzie"! Wybuchnęliśmy śmiechem. Poczułem, że pomimo przerwy, przeprowadzki, Bydgoszcz wciąż jest moim miastem - ja go potrzebuję, a może nawet ono odrobinę potrzebuje i mnie.

Po kilku miesiącach współpracy na niwie prasowych publikacji, Sebastian złożył mi propozycję założenia nieformalnej „spółki wystawienniczej" - pierwsza ekspozycja była związana z ćwierćwieczem „Solidarności". Sześć pustych sal Muzeum Okręgowego im. L. Wyczółkowskiego przerażało nas, ale i dawało kopa! Praca trwała nieraz okrągłą dobę. Zdążyliśmy.

Z żalu, który towarzyszył pakowaniu eksponatów do skrzyń po zamknięciu ekspozycji, wyrosło Muzeum Wolności i Solidarności. Otworzyliśmy je dosłownie na kilka dni przed inauguracją drugiej „sebastianowej" instytucji - Muzeum Kanału Bydgoskiego! To był czas muzealnego maratonu, który stał się niemal permanentny. Każdego prawie dnia mieliśmy odtąd „coś do zrobienia".

Z krajowych tras, które przemierzaliśmy najczęściej w wystawienniczych sprawach najmocniej zapamiętałem Białystok, Warszawę, Wrocław, Lublin, Poznań, Kcynię, bliższe czy dalsze Objazdy Kujawskie z całą feerią wiosek i miasteczek... Ale żywiołem głównym, centralnym frontem, zawsze była nam Bydgoszcz. Bromberg. Stare dobre miasto nad Bluszczową Rzeką - Sebastian mocno lubił ten cytat z wiersza Leszka Łęgowskiego. Zresztą cytatami fechtował co krok - w rozmowach, na swoim blogu, w pismach czy listach.

Nie zełgam, jeśli powiem, że z biegiem czasu niepostrzeżenie zaczęliśmy się nieco upodobniać. Trochę przybrałem na wadze, Sebastian zaczął szybciej chodzić. W końcu zrównaliśmy się w skali spóźnień.
Nigdy za to nie zagroziłem nawet jego normom picia mocnej kawy - na jedną moją, przypadały najmniej cztery „sebastianowe”. Hurtowo ją łykał. To zadziwiało nawet Asię, jego żonę.

Praca mieszała się nam z zabawą, intelektualną rozrywką, jak gin miesza się z tonikiem.

Ostatniego dnia jego życia także rozmawialiśmy. Dziwne; momentami sięgaliśmy tak patetycznej nuty, że gdybym mógł wiedzieć, iż trwa właśnie ostatni akt - powiedziałbym pewnie te same słowa...”

[Adam Gajewski, BIK nr 3 / 08]

Wycinki prasowe cd.

Dzisiejszy Album Bydgoski Gazety Pomorskiej opisuje książkę, która powstała z inicjatywy Sebastiana.

woensdag 9 april 2008

nadesłane...

przez Iwona Matuszewską-Fobka (matura 1975)

Minęły dwa miesiące odkąd nie ma wśród nas Sebastiana. Często myślami wracam do naszych wspólnych spotkań. Odczuwam pustkę, brak mi jego uśmiechniętych oczu.
Poznaliśmy się w lutym 2007 w nietypowy sposób, bo poprzez korespondencję mailową (cieszę się, że ją zachowałam). Zainteresowałam się obchodami 60-lecia naszej „trójki”. Adres mailowy Sebastiana znalazłam na stronie domowej naszego ogólniaka, na której Sebastian umieścił ankietę dla absolwentów, przygotowującą grunt do stworzenia monografii szkoły. Napisałam, że chętnie zaangażuję się w tworzenie wspomnień o naszej budzie i niezapomnianych belfrach.
Był bardzo bezpośrednim, serdecznym człowiekiem. Już w trzecim mailu napisał do mnie: „Nieśmiało tak myślę, że możemy mówić sobie po imieniu, a nadmiar Paniowania i Panowania czyni korespondencję elektroniczną mniej strawną”. Zaprosił mnie w poniedziałek na godzinę 12.00 na spotkanie z absolwentami wspierającymi organizację jubileuszu szkoły. Nie wiedziałam, czy będę mogła dotrzeć właśnie w poniedziałek, więc umówiliśmy się w piątek popołudniową porą. Sebastian tak sympatycznie napisał w mailu: „Jutro o 15.00 będę Ciebie wypatrywał z okien Muzeum Kanału Bydgoskiego”. Bardzo mile i z łezką w oku wspominam to spotkanie. Sebastian od razu zrobił na mnie niesamowite wrażenie swoją gościnnością i wiedzą. Opowiedział mi historię muzeum i historię jego eksponatów. Mówił barwnie z wielką pasją i zaangażowaniem, a widząc moje zainteresowanie, rozwijał temat. Po godzinie powiedział: „Ja cię tu zanudzam, a mieliśmy porozmawiać o monografii”. Oczywiście nie „zanudzał”, ale to był temat rzeka nie na jedno spotkanie. Byłam zaskoczona, że rozmawiając ze mną, wielokrotnie odbierał komórkę, załatwiał wiele spraw, umawiał się na różne spotkania, a jednocześnie nie tracił wątku i kontynuował opowieści o Kanale Bydgoskim i jego dawnej świetności.
Potem rozmawialiśmy o ankietach absolwentów. Niestety, w lutym było ich niezmiernie mało. Mnie to martwiło, ale Sebastian pocieszał z optymizmem: „Nie martw się damy radę jeszcze jest trochę czasu”.
Na poniedziałkowym spotkaniu poznałam absolwentów wspierających Sebastiana. Były to głównie - jak to określił Eryk Bazylczuk (matura 1951)- „dinozaury”. Od tego czasu prawie w każdy poniedziałek docierałam na spotkania do MKB.
Sebastiana znałam dokładnie rok, a wydawało mi się że znam go od zawsze. Jego optymizm był niesamowity. Pamiętam, jak na początku wrześniu z koleżanką Ewą Skopowską porządkowałyśmy materiały do monografii - przerażone, że za miesiąc jubileusz, a my nie zdążymy ze wszystkim. Tymczasem Sebastian zachowywał taki spokój, że i nam się on udzielił.
Dosłownie w ostatniej chwili w drukarni nanoszone były poprawki i dołączane zdjęcia. Sebastian miał wyjątkowy dar przekonywania i łatwość nawiązywania kontaktów; dzięki czemu udało się nam w tak krótkim czasie doprowadzić wydanie książki do szczęśliwego końca.
Był kopalnią pomysłów. Miał koncepcję stworzenia Korporacji Absolwentów III LO. Wiedział, że zjazd jest doskonałą okazją do rozpowszechnienia tej idei, bo tak licznie nieprędko się spotkamy. Wydrukował więc deklaracje przystąpienia do Korporacji, które wręczano absolwentom w operze, szkole i na balu. I ten pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę. Wprawdzie nazwa Korporacji się nie przyjęła, ale ku wielkiej radości Sebastiana zawiązało się Stowarzyszenie Absolwentów i Przyjaciół III LO im. A. Mickiewicza. Chociaż Sebastian nie był absolwentem „trójki”, został członkiem Zarządu jako przyjaciel, a przyjacielem był wspaniałym i oddanym.
W grudniu 2007 r. odbyło się zebranie Zgromadzenia Założycielskiego Stowarzyszenia Absolwentów. Dyskutowaliśmy wówczas nad projektem Statutu. Sebastian uczestniczył w tym i każdym następnym spotkaniu. Zaprosił również do pracy w naszym zarządzie swego serdecznego i oddanego przyjaciela, Adama Gajewskiego. Praca nad Statutem wymagała kilku spotkań, ale ostatecznie udało nam się złożyć stosowne dokumenty w Krajowym Rejestrze Sądowym. Teraz czekamy z zapartym tchem na odpowiedź. Jaka szkoda, Sebastianie, że nie doczekasz tej chwili, kiedy będziemy zarejestrowanym Stowarzyszeniem…

Chciałabym jeszcze przypomnieć pewne przesympatyczne spotkanie, które odbyło się 24.01.08 w szkole u pani dyrektor Grażyny Dziedzic. Otóż zafascynowany działalnością Sebastiana profesor Wojtek Ślósarski (dla wielu pokoleń - Hiszpan) mógł wreszcie poznać swojego młodszego kolegę. Obaj zapałali do siebie wielką sympatią.
Miałam wówczas ze sobą aparat fotograficzny… Nie przypuszczałam, Sebastianie, że robię Ci zdjęcia po raz ostatni….










Ostatnie spotkanie z Sebastianem 24.01.08



Ujęcie spontaniczne – autoportret Sebastiana



Takim Cię zapamiętamy pogodnego o uśmiechniętych piwnych oczach !

Sebastianie, pozostaniesz na zawsze w naszych sercach i w naszej pamięci. Pomóż nam realizować Twoje marzenia ….

Opracowała: Iwona Matuszewska-Fobka (matura 1975)

vrijdag 29 februari 2008

Bydgoski Marzec

Urząd Miasta Bydgoszczy, wspólnie z bydgoskim regionem NSZZ Solidarność, zadbały o to aby tegoroczne obchody rocznicy Bydgoskiego Marca wyglądały inaczej niż wcześniej. Jak nie trudno się domyśleć, ważna rolę w organizacji tego wydarzenia miał Sebastian.

Wczoraj Express Bydgoski doniósł, że tegoroczne obchody poświęcone są pamięci Sebastiana.

donderdag 28 februari 2008

Wpis czwarty

Dziś w Albumie bydgoskim Gazety Pomorskiej mozemy przeczytac o ubieglotygodniowym spotkaniu w III LO, ktore bylo poświęcone Sebastianowi.

woensdag 20 februari 2008

Muzeum Kanału Bydgoskiego im Sebastiana Malinowskiego

20 lutego, w kościele pw. św. Wojciecha (ul. Kanałowa) odprawiona została msza w intencji Sebastiana, a w III LO szkole w której Sebastian uczył, spotkanie wspomnieniowe.

No spotkaniu dyr. szkoły Grażyna Dziedzic poinformowała, że Rada Pedagogiczna szkoły zdecydowała, iż Muzeum Kanału Bydgoskiego nosić będzie imię Sebastiana Malinowskiego.

Rejs ku wolnosci

Za informacje dziękuje Pani Hannie Sowińskiej, która podesłała mi też wycinek prasowy, z 2005 roku, kiedy Sebastian z Adamem otwierali wystawę rejs ku wolności.

maandag 11 februari 2008

Dlaczego kolejny blog ?

Krótko po publikacji ostatniego posta na 1346.bydgoszcz.pl, dostałem email i okazało się, że ludzie którzy poznali Sebastiana chcą mieć miejsce gdzie mogą go powspominać.

Chcąc zachować 1346 taki jaki jest otworzyłem ten blog. Zobaczymy co z tego wyjdzie.